Małą górską wioskę Bukowiec cechuje jedna ciekawostka. Tutejsi gospodarze bardzo długo opierali się kolektywizacji i byli w stanie uchronić swoje gospodarstwa. Mieszkańcy trzymali się razem i nie pozwolili aby ktoś inny decydował o ich losie. I właśnie z tej wioski pochodzi Adam Rucki.
Adam Rucki wyrastał w religijnej rodzinie. I kiedy pozostali chłopcy snuli sny o procy oraz huljnodze, jemu było wszystko jasne - zostanie księdzem.
Adam Rucki dorastał i nastąpił moment, w którym musiał zdecydować, co zrobi ze swoim życiem. Zadecydował wstąpić do seminarium duchownego. „Był rok 1969, mama zapytała mnie czy uświadamiam sobie jakie są czasy i czy jestem gotowy by ponieść konsekwencje swojej decyzji. Zapytała, a ja odpowiedziałem krótko – tak,“ kontynuował ksiądz. Rozpoczął studia w ołomunieckim seminarium duchownym. Po studiach Adam Rucki odbywał służbę wojskową. Będąc synem kułaka i księdzem, skierowano go do najgorszej jednostki, jaka wówczas była, zwanej bojowo – roboczą. W czasach normalizacji kierowano do niej mężczyzn, którzy byli dla ówczesnego ustroju niewygodni i byłych więźniów.
Po powrocie ze służby wojskowej był kapłanem najpierw w Hawierzowie - Błędowicach, później we Frydku – Mistku a następnie w Trzyńcu. Od 1978 roku był też administratorem excurrendo w Trzycieżu i w Gutach. „Pewnego razu w Trzyńcu ochrzciłem chłopaka. Nie miałem zbytnio ochoty do tego, ale on nalegał. Wiedziałem, że jego matka sprzeciwiała się temu a w dodatku była zatwardziałą komunistką. Oczywiście w krótce ustrój ukarał mnie za to. Odjęto mi zgodę państwową, czyli innymi słowami, nie wolno mi było wykonywać zawodu księdza. Musiałem poszukać innej pracy,“ kontynuował Adam Rucki.
Podjął pracę w Jabłonkowie w zakładzie usługowym. Ludzie jednak poznawali go. Kiedy na przykład remontował chodnik, zatrzymywały go babcie i chciały by udzielił im błogosławieństwa. Przez cztery lata organizował regularne spotania dla młodzieży, obecnie można by je nazwać „tajne msze“. „Nie ma się czemu dziwić, że doniesiono na mnie do SB. Owocna praca z młodzieżą była wówczas cierniem w oku ówczesnego rzeżymu. Spotykanie się młodzieży poza murami kościoła było wtedy uważane za przestępstwo zgodnie z § 178, który brzmiał: niweczenie nadzoru państwa nad kościołem. Wielu ludzi wtedy wspierako mnie. Pisali nawet noty protestacyjne i starali się aby mnie wypuszczono. Komuniści w tych czasach szerzyli o mnie nieprawdziwe informacje aby mnie oczernić. W końcu sąd wydał wyrok w zawieszeniu,“ wspominał dalej Adam Rucki, dodając, że tydzień w celi więziennej był dla niego bardzo trudny.
Po wypuszczeniu na wolność przez rok pracował jako robotnik w Jabłonkowie. W 1985 roku ustanowiono go wikariuszem w wioce Wałaskie Klobouki. Od 1. 8. 1989 został proboszczem w mieście Napajedla, skąd troszczył się też o parafię Spytihněv jako administrator excurrendo. Od 1990 roku doszły pod jego opiekę parafie Pohořelice i Lhota u Malenovic. Od 1993 roku został również dziekanem Dziekanatu w mieście Zlín. W 1995 roku odszedł do Ołomuńca, gdzie był kapłanem seminarium duchownego aż do chwili mianowania go wikariuszem biskupskim ostarwsko – opawskiej diecezji. Co miało miejsce w 2005 roku.
Przez ostatnie 4 lata Adam Rucki działa w Czeskim Cieszynie. „Okres władzy komunistycznej był trudny, ale miał swoje korzystne strony. Wiara chrześcijańska najbardziej widoczna jest na krzyżu. Czy bałem się? Chyba tak, ale nawet w trudnych chwilach zawsze starałem się postrzegać świat z tej lepszej strony. Była to chyba moja reakcja obronna,“ dodaje pojednawczo Adam Rucki.