Rzeźbiarz, stolarz i rolnik w jednej osobie to właśnie Filip Lysek

Rzeźbiarz, stolarz i rolnik w jednej osobie to właśnie Filip Lysek

 Kiedy ktoś jest zdolny i chce pracować, ma wiele dobrych pomysłów i przedsiębiorczego ducha to sukces jest zapewniony. Filip Lysek z Mostów koło Jabłonkowa jest tego jasnym przykładem. Wie co chce osiągnąć i podąża za swoim snem. Cieśla, rzeźbiarz, strażak ochotniczy a ponad rok także rolnik. Kipi energią i ma wiele planów na przyszłość.

Kiedy Filip Lysek był jeszcze mały chłopcem, pomagał swojemu ojcu w warsztacie. Pracowali z drewnem i już wtedy było jasne, że zręczność Filip odziedziczył po tacie. „Od kąd pamiętam, robiłem z drewna miecze i łuki dla reszty chłopaków. Bardzo mi się to podobało i chyba nawet udawało,“ uśmiechał się młody mężczyzna. Upłynęło dużo czasu kiedy to Filip Lysek poszedł obejrzeć zawody rzeźbiarskie, które co roku odbywają się w Mostach koło Jabłonkowa przy hotelu „Grůň“. Prace rzeźbiarzy tak bardzo mu się spodobały, że po roku pojawił się tutaj znowu, ale tym razem zabrał ze sobą piłę łańcuchową. „Pożyczyłem piłę i poszłem spróbować sił. Pierwszy raz w życiu rzeźbiłem piłą łańcuchową. Jak wypadłem? Uzyskałem drugie miejsce. Zwyciężył jeden specjalista, który z piłą łańcuchową rzeźbi przez wiele lat, więc nie było mi przykro, że nie wygrałem,“ kontynuował rzeźbiarz.

Od tej pory Filip Lysek bierze udział w różnych plenerach rzeźbiarskich. Źródłem jego utrzymania jest nadal stolarka i ciesielstwo. Z grupą rzeźbiarzy wyjeżdża też na plenery do Anglii, Stanów Zjednoczonych i Niemiec. „W Niemczech to na prawdę prestiżowa impreza. Obdbywają się współzawodnictwa w na prawdę atrakcyjnej dyscyplinie Speed – Carving. W krótkim czasie, na przykład w godzinę trzeba wyrzeźbić wspólną rzeźbę. To bardzo trudne, ale też oczywiście zabawne jak dla nas, tak dla widzów,“ tłumaczył Filip Lysek. Nadal uczestniczy w zagranicznych i krajowych imprezach. Jego pracę można obejrzeć na przykład na zawodach rzeźbiarskich na Pustewnach, gdzie na krótki okres zamienia lód za ulubione drewno, ale też na pozostałych imprezach w regionie. Dodając, że latem prawie co dwa tygodnie bierze udział w imprezie.

Ktoś mógłby pomyśleć, że praca stolarza, cieśli a na dodatek czasochłonne rzeźbienie całkowicie wystarczą, ale w przypadku Filipa Lyska to nie do końca prawda. W ubiegłym roku bowiem nabył hodowlane stado kozy burskiej i planuje nadal je rozszerzeć. „Obecnie stado liczy 40 sztuk. Nabyłem nawet kozła hodowlanego z Holandii i planuję rozszerzenie stada nawet do 100 sztuk. Hodowla jest trudna, każda sztuka hodowlanna musi uzyskać zgodę komisji, która przeprowadza także testy genetyczne. Wszystko dlatego aby została zachowana czystość rasy. Kiedy koza nie nadaje się do dalszej hodowli, idzie na ubój. Chodzi bowiem o plemię mięsne,“ dodał Filip Lysek.

Kozy oczywiście hodowane są przede wszystkim na mięso. Już teraz do Mostów koło Jabłonkowa zgłaszają się szefowie kuchni i są bardzo zainteresowani młodym kozim mięsem. Mięsem w jakości bio. Jak na razie to muszą oni jeszcze poczekać.

Burskie kozy to specjalne plemię mięsne. Filipowi Lyskowi pomaga z hodowlą jego mama. Kupili nowe działki, na których można paść bydło. Rzeźbiarz i zarazem hodowca w jednej osobie, potrafiący sam zbudować dom z drewna, szykuje się do zbudowania większej stajni na zimę. Planuje też, że kiedy będzie miał dość liczne stado i będzie miał popyt na mięso w zakresie swych planów, to zaprzestanie ze stolarką i poświęci się głównie rolnictwu. Marzy też o agroturystyce, chciałby zbudować mały pensjonat, kupić dwa konie i zapraszać kierowników z miast, żeby przyjechali oni i nacieszyli się wiejskim życie i piękną okolicą. Ale jak na razie to daleka przyszłość.

10.1.2020