Jeżeli zapytacie się Bożeny Pyszkowej z Jabłonkowa, czy zawód piekarza był jej wymarzonym zawodem, to najprawdopodobniej ze śmiechem odpowie, że napewno nie. Uzyskała bowiem wykształcenie sprzedawczyni materiałów i odzieży. Przez długie lata też sprzedawała je w Jabłonkowie i Trzyńcu. Nastąpił życiowy przełom a ona wraz z mężem wylądowali w piekarni. Piekranię prowadzi do dziś.
„Po rewolucji aksamitnej teść uzyskał w restytucji dom na rynku. Znajdowała się w nim piekarnia tutejszej spółdzielni rolniczej. Teść na początku sam prowadził zakład, ale po kilku latach przekazał go synowi, czyli mojemu mężu. Zostaliśmy rzuceni na głęboką i musieliśmy się nauczyć w niej pływać,“ wspominała Bożena Pyszkowa.
Na szczęście, wraz z zakładem przejęli też piekarzy potrafiących dobrze wykonywać swoje rzemiosło. Pomimo tego było oczywiste, że coś musí ulec zmianie a konkretnie, musi dojść do rozszerzenia sortymentu. Piekarnia nie byka w stanie utrzymywać się z pieczenia samego chleba. „Oprócz chleba rozpoczęliśmy wyrób słodkich smakołyków z ciasta drożdżowego, różnych bułek i rogalików. Z czasem ofertę rozszerzyliśmy kilkakrotnie,“ kontynuowała właścicielka piekarni.
Aby móc rozwijać produkcję trzeba było inwestycji. Stara piekarnia działałająca na węgiel nie była trafnym rozwiązaniem. Sąsiadom coraz bardziej przeszkadzał dym z komina a piekarzom kurz z węgla. Trzeba było coś z tym zrobić. „Więc nabyliśmy nowoczesny piec. Muszę przyznać, że na początku obawiałam się o jakość wyrobów. Na szczęście tak się nie stało. Mamy piec, który nie tylko dobrze piecze, ale jest ekologiczny i piekarzom ułatwił pracę,“ przyznała Bożena Pyszkowa.
Rok 2000 był dalszym przełomowym rokiem. Zmarł bowiem jej mąż. Od tej pory pozostała ona na wszystko sama. Zakasała rękawy i rozpoczęła pracę. Udało jej się, o czym świadczy fakt, że obecnie jest już rok 2019 a piekarnia nadal kwitnie. Z prowadzeniem zakładu pomaga jej córka, więc nie jest tak do końca na wszystko sama. „Oczywiście trzeba iść z duchem czasu, dlatego pieczemy też zdrowe, pełnoziarniste produkty. Naszym największym atutem jest uczciwość. Pieczemy bowiem prawdziwe drożdżowe pieczywo, używając własnego zakwasu chlebowego. O zakwas troszczymy się stale. Do pieczenia używamy mąki najwyższej klasy, od sprawdzonych dostawców, co pozwala na produkcję wysokiej jakości wyrobów,“ tłumaczyła podstawę sukcesu Bożena Pyszkowa.
Codziennie właścicielka piekarni przekonuje się o tym, że z uczciwą pracą można wiele osiągnąć. Dowodem mogą być kolejki ustawiające się w sklepie i fakt, że klienci wracają do nas. Wszystko wskazywałoby na piekarniczą sielankę, ale nawet tutaj pojawiają się chmurki na tym „mącznym niebie“. „Brakuje osób chętnych do pracy. Zapisują się do nas uczniowie, ale wielu z nich często do pracy nie przyjdzie, chociaż powinni. Młodzi ludzie często wolą pójść do urzędu pracy, tylko po to, aby nie musieli pracować. Znalezienie dobrego pracownika jest coraz bardziej trudne,“ uskarżyła się ze smutkiem.
Przyszłość piekarni, która w Jabłonkowie działa najdłużej ze wszystkich, zależy więc od tego, czy uda się znaleźć osoby chętne do podjęcia pracy. Pani Bożena Pyszkowa napewno nie zamierza wrócić wprost do produkcji. „Tego nie chciałabym zrobić, mam już swoje lata. Oczywiście lubię coś sobie upiec, ale w domu. Bardzo lubię babki albo kołacze,“ zdradziła z uśmiechem. Ma nadzieję, że ludzie zrozumieją przysłowie „Uczciwe rzemiosło ma złote dno“. Zwłaszcza mieszkańcy Jabłonkowa powinni w nie wierzyć. W przeciwnym razie utracą swój uczciwy chleb kwaskowy i dalsze wypieki. Byłoby to wielką stratą.