Słuchając jego historii, mamy wrażenie, że słuchamy opowiadania o co najmniej dziesięciu ludzkich losach typowych dla przełomowego XX wieku. Jiří Gawlas pochodzi z rodziny o arystokratycznych korzeniach. Jego ojciec był rolnikiem „kułakiem“, a on sam miał problemy z poprzednim reżimem. Uwielbia filozofię, poezję, działał w amatorskim zespole teatralnym, dużo czyta i jako jeden z niewielu w Czechach potrafi wyprodukować samonośne spiralne klatki schodowe. Tylko tak na marginesie…
Jiří Gawlas urodził się w Mostach koło Jabłonkowa. Babcia wywodziła się z rodu Reichenbachów, a ojciec odziedziczył grunty, na których gospodarował. Gdyby komuniści nie doszli do władzy, życie małego Jerzego rozwijało by się w zupełnie innym kierunku. Lecz ojca uważano za kułaka a jego dziecko za wroga reżimu. „Jako jedno z niewielu dzieci w Mostach nie chodziłem do socjalistycznego związku harcerskiego. Oczywiście dawano mi to mocno we znaki. Na przykład pamiętam, jak dyrektor szkoły pewnego razu mnie bił. Ale złapał mnie tak niezgrabnie, że zdołałem go mocno ugryźć w rękę wyrywając mu kawałek skóry. Był z tego olbrzymi skandal,“ wspomina z uśmiechem Jiří Gawlas.
Był zdolnym i bystrym dzieckiem. Na szczęście też bardzo zręcznym, a ponieważ w tamtych czasach nie pozwolono mu studiować, zdobył zawód stolarza. Pisze się rok 1962, kiedy syn burżuazyjnego „kułaka“ musiał pójść na służbę wojskową. Zanim jednak wstawił się do spełnienia swojego obowiązku obywatelskiego, zdążył się ożenić.
Co gorsza, z przyjaciółmi zorganizował prowokacyjną kampanię przeciwko reżimowi i wylądował w więzieniu wojskowym. „Może to kogoś dziwić, ale miło wspominam tamte czasy. Przypadkowo w więzieniu dowiedziano się, że jestem całkiem dobrym stolarzem. Oficerowie mieli tu swoje domki letniskowe a wszystkim podobał się wtedy styl słynnego architekta Jurkoviča. Zabierali mnie więc do domków a ja zmieniałem je w stylu Jurkoviča,” kontynuował Jiří Gawlas.
Po powrocie z wojska rozpoczął pracę, ale potajemnie też otworzył warsztat stolarski i rozpoczął nielegalne przedsiębiorstwo. „Ale ktoś na mne doniósł i dostałem za to dwa lata w zawieszeniu. Zdenerwowałem się i przeprowadziłem z Mostów do Górnej Łomnej, żeby mieć spokój. Podjąłem pracę w lesie przy koniach. To był wspaniały okres, być może mój najszczęśliwszy, ” zadumał się Jiří Gawlas. Ale jego przedsiębiorcza natura nie pozwalała pozostać na zawsze w lesie. Jeszcze przed rewolucją wziął bezpłatny urlop i ponownie rozpoczął działalność. Wybudował własny zakład stolarski a w nim ciął drewno na deski.
Po rewolucji Jiří Gawlas uruchomił oficjalne przedsiębiorstwo, ale nie był w stanie spłacać zaciągniętych pożyczek. Sprzedał więc stolarkę, spłacił długi i zaczął robić spiralne schody. Dlaczego? Po prostu gdzieś, kiedyś je ujrzał i postanowił nauczyć się tej sztuki. „Był to trudy okres, uczyłem się wszystkiego na bieżąco. Moje pierwsze schody tak bardzo mi się nie podobały, że pociąłem je piłą na kawałki, ” powiedział Jiří Gawlas. Kiedy wyrzeźbił następne schody, doświadczył jak sam mówi „ekstazy jogińskiej“ z doskonale wykonanej pracy. Wrażenie było tak mocne, że zemdlał.
Jiří Gawlas produkuje unikalny rodzaj kręconych schodów z różnych gatunków drewna. Wykonuje je ręcznie nieużywając żadnych gwoździ. Schody mogą być proste albo zdobione. „Robię wszystko sam, rysuję projekt, wszystko wycinam, dopasuję i zbuduję. To ciężka praca, ale niezwykle piękna. Każdy stopień klatki schodowej jest inny. Dużą zaletą schodów to fakt, że nie skrzypią, ” dodał Jiří Gawlas.